Dziś, po tej długiej przerwie, chciałabym
Was zaprosić na wpis inny niż dotychczasowe. Z prywatnych rozmów narodził się
pomysł, by trochę odsłonić Wam nasz świat i tak powstał nowy cykl Rude Bardziej
Lubi Parapet z Blair, na który serdecznie Was zapraszam.
Na pierwszy ogień idą oczywiście Święta.
Chcemy się z Wami podzielić tym, jak je spędzamy, jakie mamy o nich
wyobrażenie, czy szukamy pod choinką książek i co czytamy w tym wyjątkowym
czasie. Dziewczyny na pewno już znacie, a jeśli nie, to szybciutko
nadrabiajcie, bo zdecydowanie warto ;) Zatem zapraszamy - Paula z Rude Recenzuje,
Diana z Bardziej
Lubię Książki Niż Ludzi, Ola z Parapetu
Literackiego i ja, Ewelina ;)
Nasza historia nie jest długa, ale myślę, że dosyć intensywna. Poznałyśmy się w tym roku na SeeBloggers i z całego wydarzenia właśnie za tę znajomość jestem najbardziej wdzięczna. Z Olą studiowałam i niestety nasze drogi po studiach się rozeszły, jednak teraz schodzą się na nowo :) Miałam obawy przed dziewczynami - ja malutka przy tych dużych blogerkach. Jak się jednak okazało są to naprawdę fantastyczne osoby a teraz łączy nas już nie tylko blogowanie, ale i prywatne spotkania, częste pogaduchy. To, co bardzo w nas cenię, to że znajdujemy wspólny mianownik mimo różnych zainteresowań. Dziewczyny są też moją inspiracją i dzięki nim chętnie sięgam po nowe gatunki literacki i książki, po które pewnie w innej sytuacji bym nie sięgnęła. Zatem teraz zrób sobie Drogi Czytelniku herbaty, usiądź wygodnie i dołącz do rozmowy z nami :)
Nasza historia nie jest długa, ale myślę, że dosyć intensywna. Poznałyśmy się w tym roku na SeeBloggers i z całego wydarzenia właśnie za tę znajomość jestem najbardziej wdzięczna. Z Olą studiowałam i niestety nasze drogi po studiach się rozeszły, jednak teraz schodzą się na nowo :) Miałam obawy przed dziewczynami - ja malutka przy tych dużych blogerkach. Jak się jednak okazało są to naprawdę fantastyczne osoby a teraz łączy nas już nie tylko blogowanie, ale i prywatne spotkania, częste pogaduchy. To, co bardzo w nas cenię, to że znajdujemy wspólny mianownik mimo różnych zainteresowań. Dziewczyny są też moją inspiracją i dzięki nim chętnie sięgam po nowe gatunki literacki i książki, po które pewnie w innej sytuacji bym nie sięgnęła. Zatem teraz zrób sobie Drogi Czytelniku herbaty, usiądź wygodnie i dołącz do rozmowy z nami :)
Rude recenzuje: Na święta czytacie książki w typowo cukierkowym, świątecznym klimacie?
Bardziej lubię książki niż ludzi: Ja nie. W ogóle nie uważam, że święta zobowiązują nas do czytania książek w konkretnym klimacie. A jeśli już, to ja mam w drugą stronę - tyle jest świąt wokół, światełek, słodkości, radości i miłości, że muszę to sobie zrównoważyć raczej dziwną i mroczną lekturą ;-)
Blair Czyta: Ja mam różnie. 2 lata temu czytałam opowieści
świąteczne - właśnie takie cukierkowe i chyba w tamtym momencie dokładnie tego
potrzebowałam. Ale w zeszłym roku, gdy sięgnęłam po tego typu literaturę, to
mocno mnie rozczarowała. W tym roku chyba po raz pierwszy nie przygotowałam
sobie na ten czas niczego klimatycznego i trzymam się po prostu tego, co na
mnie czeka na półce. Ale lubię czasem oddać się świątecznemu klimatowi. Poza
tym myślę, że w każdym gatunku znajdzie się coś, co wpisuje się w atmosferę
świąt lub zimy. Macie jakieś pomysły? Na pewno chodzi mi po głowie Lackberg
“Zamieć śnieżna i woń migdałów”.
Rude recenzuje: Ja ostatnio przeczytałam jedną świąteczną
książkę z pieskami w roli głównej i mam po niej niesamowite wyrzuty sumienia -
bo z jednej strony była bardzo, ale to bardzo zła, a z drugiej wydawnictwo
wspiera tą książką samotne psiaki z jednego z polskich schronisk. Tak się
kończą świąteczne klimaty w moim wykonaniu. Wolę czytać o mordercach. A z
zimowych kryminałów przychodzi mi teraz do głowy tylko “Dziewczyna w lodzie”
Roberta Bryndzy.
Bardziej lubię książki niż ludzi: O, o! To ja dorzucę coś od siebie
zimowego! Jak zimowy klimat, ale niekoniecznie świąteczny to najlepsze będą
książki polarne i górskie! Z tego roku piękna jest “Ekspedycja” Bei Uusmy,
“Dzienniki lodu” Jean McNeil, “Himalaistki” Mariusza Sepioło i dwie rewelacyjne
biografie - Wandy Rutkiewicz i Piotra Pustelnika. Gwarantuję klimat lodowatego
zimna! :)
Parapet Literacki: Tak sobie rozmyślam i chyba nigdy nie czytałam
tzw. świątecznej książki, której akcja rozgrywa się w Święta. W tym roku
natomiast mam zamiar to zmienić.. no w pewnym sensie. Od początku grudnia z
ciekawością czytam wieczorami książkę autorstwa Tahara Ben Jellouna, “Śpiąca
Królewna z Tysiąca i jednej nocy i inne baśnie dla dorosłych.” Bardzo podoba mi
się ta koncepcja pisania opowiadań z morałem na kanwie klasycznych baśni.
Jelloun akurat oparł się na baśniach Perraulta (to ten Francuz od Kota w
butach, Kopciuszka albo Czerwonego Kapturka), osadził je w świecie arabskim i
do tego dodał czarny humor, przemoc i seks. Czyta się to świetnie :). Nie jest
on jedynym, który zabrał się za przerabiania klasycznych baśni. Poza tym mam w
domu baśnie norweskie, a pocztą jadą do mnie baśnie szwedzkie. Mam zamiast
sobie tak przeplatać je i podczytywać przez zimę.
Co wy na to? Tak sobie pomyślałam, że zima
to wymarzony czas na odrobinę magii.
Książki zimowe, o których pisze Diana okrutnie mnie ciekawią, ale póki co na razie gromadzę tytuły, nic nie przeczytałam. Kryminałów nie czytam, ani zimowych, ani letnich, no ale to wiecie :D.
Książki zimowe, o których pisze Diana okrutnie mnie ciekawią, ale póki co na razie gromadzę tytuły, nic nie przeczytałam. Kryminałów nie czytam, ani zimowych, ani letnich, no ale to wiecie :D.
Blair Czyta: Klimatów arabskich nie czuję, ale po baśnie
norweskie i szwedzkie sięgnęłabym bardzo chętnie! Właśnie spojrzałam po półkach
i odkryłam, że właściwie czeka na mnie jedna książka, która chyba idealnie
wpasowałaby się w najbliższe miesiące - i to polskiego autora! Patryk
Fijałkowski “Śnieg widmo” - no i chyba jednak wcisnę w kolejkę, bo zapowiada
się obiecująco… Paula, Królowo Kryminałów, czytałaś? :D
Rude recenzuje: Mam “Dzienniki lodu”, ale nadal nie ruszone.
Ostatnio wróciłam do mafijnych książek, więc dalej wałkuję historie Masy i jego
kolegów i chyba to na ten świąteczny okres najbardziej mi pasuje, chociaż
baśnie brzmią zachęcająco, ale nic na stanie nie mam :)
“Śniegu widmo” nie czytałam (w ogóle
pierwsze słyszę) :D Ale tak mi się przypomniało, że mam jeszcze “Mróz” Marcina
Ciszewskiego - kolejny kryminał zasilający stosy hańby...
Bardziej lubię książki niż ludzi: Ola, baśnie to świetny pomysł. A czytałaś “Dzikiego łabędzia”
Cunninghama? Też baśnie, może mało świąteczne, ale w formie, którą ja
najbardziej lubię - czyli przerobione na współczesność :D A do świątecznych
lektur dorzuciłabym jeszcze klasykę! Zawsze obiecuję sobie, że będę jej więcej
czytać i nigdy nic z tego nie wychodzi :D W tym roku z pomocą przyszło
Wydawnictwo Mg i ich “Dziadek do orzechów” - i może się uda przeczytać coś
jeszcze ;-)
Blair Czyta: Słyszałam o “Dzikim
łabędziu” i od dawna mam na niego ochotę! A co do klasyki… to czytała któraś z
Was “Opowieść wigilijną” Dickensa? Ja chyba kilka lat temu, ale sam oryginał
już słabo pamiętam. To chyba najbardziej wigilijna opowieść, jaką sobie
przypominam. No i oczywiście doczekała się chyba największej ilości
interpretacji. Pierwszą, jaką poznałam, był komiks Kaczora Donalda w
dzieciństwie, w którym Sknerus był Ebenzerem :D
Parapet Literacki: Diana,
“Dzikiego łabędzia” mam na półce, jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar zrobić
to zaraz na początku roku. Mam dwa egzemplarze, więc najlepiej byłoby zrobić
jakiś konkurs zimowy! :) Ta arabska książeczka z przeróbkami francuskich baśni
jest taka dość ciekawa - jakby wymieszana współczesność ze światem księżniczek
i królewiczów. “Opowieść wigilijną” oczywiście czytałam, ale faktycznie
wieeeele lat temu.
Ha ha!!
Ewelina ja też pamiętam ten komiks z Kaczorem Donaldem!
No dobra
a tak pozaksiążkowo… Macie jakieś swoje specjalne sposoby na wejście w
świąteczny nastrój?
Bardziej Lubię Książki: Ola,
sprecyzuj, co to znaczy wejście w świąteczny nastrój :D Chyba musiałybyśmy
określić, czym dla każdej z nas są święta. Dla mnie to głównie czas spędzony z
rodziną - odcinam się wtedy od wszystkiego, o niczym nie myślę, nic mnie nie
obchodzi. Ładuję baterie i cieszę się z “tu i teraz”. W oczekiwaniu na moment
wyjazdu zawsze towarzyszy mi Sinatra - możemy to uznać za wchodzenie w
świąteczny klimat? :D
Parapet Literacki: No więc
“świateczny nastrój” to dla mnie w zasadzie to samo co dla Ciebie, Diana :).
Czyli de facto czas wyciszenia, spokoju, czas dla rodziny. Problem jedynie
pojawia się czasem taki, że ja próbuję być, jak to się ładnie nazywa, “tu i
teraz”, a moja rodzina… pilnuje planu dnia. Ja mam do zegarka stosunek raczej luźny
jak tylko wyjdę z pracy i zawodowych obowiązków, a w domu rodzinnym wszystko
jest na czas i na już… No cóż, staram się zatem łapać chwile i mimo wszystko
forsować swój styl odpoczywania.
Blair Czyta: Ja jestem pod tym
względem niepoprawną romantyczką. W świąteczny nastrój wprawia mnie chyba
klasycznie - choinka i ozdoby świąteczne, zapach cynamonu i pomarańczy,
rozgrzewająca zimowa herbata i najlepiej do tego wszystkich śnieg za oknem. A
jak przychodzą już Święta, to oczywiście gromadzenie się wszystkich bliskich i
nagłe spowolnienie w porównaniu do codzienności, cieszenie się sobą wzajemnie i
bycie razem. W tym roku chyba wyjątkowo bardzo czekam na ten czas :)
Rude recenzuje: A ja za to jestem typem nierodzinnym i
nieświątecznym. Z roku na rok coraz bardziej drażni mnie to wymuszenie, brak
jakiejkolwiek spontaniczności i takiej czystej, wiecie, takiej prawdziwej
radości. Mam wrażenie, że wszystko jest tylko na pokaz - kto więcej, lepiej i
dostojniej. Ja się od tego odcinam, korzystam z wolnego i chwili, którą mogę
spędzić z rodzicami. Jeżdżenie po rodzinie, którą widzę tylko odświętnie, raz
na rok, nie jest mi zupełnie do szczęścia potrzebne.
Bardziej Lubię Książki: Ja też tego nie robię. Spędzam święta z najbliższymi i
z tymi, z którymi chcę spędzić. Chyba dawno wyrosłam z robienia czegoś, bo
“wypada”.
Parapet Literacki: Jeśli chodzi o jeżdżenie po rodzinie to cóż…
moja rodzina jest bardzo mała i nieszczególnie mam po kim “jeździć”. Pierwszego
dnia świąt odwiedzam dziadków i to w zasadzie tyle. Jakbym miala odwiedzać
kuzynów i ciotki bo wypada, to prawdopodobnie bym udawała co roku grypę
żołądkową :P. Jestem słaba w rozmowach pt. Co u Ciebie, z ludźmi, których się
widuje raz do roku, więc takie wizyty są dla mnie nieprzyjemnością i
odliczaniem czasu.
Wiecie, mi to się czasem marzą takie
Święta w domu pełnym ludzi, bo znam je tylko z filmów. W dużej rodzinie, gdzie
przy stole jest i wesoło i są kłótnie, coś się dzieje. U nas ostatecznie jest
tak spokojnie, że aż trochę smutno.
Rude recenzuje: To u mnie jest tak samo, ale już się chyba
przyzwyczaiłam do tego spokoju. Z jednej strony takie huczne święta mogłyby być
fajne, ale obawiam się, że jednak bardziej by mnie zmęczyły niż dały
satysfakcję.
A jak jest u Was z prezentami? Książki pod
choinką muszą się znaleźć?
Bardziej Lubię Książki: U mnie też jest spokojnie, ale umówmy się - ja i
tak bardziej lubię książki ;-) A pod moją choinką zawsze książki -ale nigdy dla
mnie :D Ja zawsze daję wszystkim co najmniej po jednej. Ja nie dostaję, ale
trochę to rozumiem - to jakby dawać cukiernikowi czekoladki albo księgowemu
kalkulator :P W sumie nawet bym nie chciała, przynajmniej nie muszę udawać, że jakaś
mi się podoba, a tak naprawdę nie wiem, co z nią zrobić ;-) Ale w tym roku
dostałam wyjątkowo dwie - są bardzo specjalne i już nie mogę się doczekać, żeby
się nimi pochwalić.
Rude recenzuje: O to,
to! U mnie jest dokładnie tak samo :D nawet się cieszę, że rodzice nie próbują
kombinować mi jakiś książek!
Parapet Literacki: No po
prawdzie to i ja obawiam się, że tak tłumek by mnie bardzo zmęczył, ale może
chociaż Wigilia przy dużym stole :)
Co do
książek pod choinką - OCZYWIŚCIE! Ja z kolei nie wyobrażam sobie, żebym książek
nie dostała. Tylko, że, umówmy się, nikt mi nie kupuje w ciemno. Albo wprost
mówię, co mi się marzy, tak jak w tym roku, albo rodzina zagląda na moją półkę
na lubimyczytać “chcę w prezencie”. Polecam takie rozwiązanie :D. I ja również
kupuję rodzicom książki pod choinkę, ale mam łatwiej, bo wiem zazwyczaj czego
nie mają, a co im się spodoba. W tym roku dostałam eseje Virginii Woolf i
Wszystko, czego nie pamiętam szwedzkiego pisarza Jonasa Khemiriego.
Blair Czyta: U mnie w domu
Wigilia i Święta są kameralne - tylko 6 osób. Za to u mojego Męża Wigilia jest
duża - w tym roku przy stole byliśmy w 15 osób. Mając porównanie uważam, że
każda ma swój klimat i żadna nie jest gorsza :) Co do książek - w tym roku
znalazłam trzy książki pod choinką, dokładnie takie, jakie chciałam. U Męża
robimy co roku losowanie i każdy kupuje prezent jednej osobie. Losowanie odbywa
się droga internetową w programie, który daje możliwość napisania WishListy,
dzięki czemu co roku każdy dostaje dokładnie to, co chce lub jeśli woli ma
niespodziankę. Moim zdaniem to świetne rozwiązanie, bo naprawdę nie ma
nietrafionych prezentów.
Podsumowując
- każda z nas odnajduję magię Świąt na swój sposób i raczej unikamy stosowania
na siłę wszelkich schematów. Wszystkie też cenimy sobie ten czas, który możemy
spędzić z najbliższymi, z dala od codziennego pośpiechu.
A jak jest u Was? Macie swoje ulubione tradycje? A może w ogóle
nie lubicie Świąt? I jakie lektury wybieracie w tym czasie? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach! :)
Bardzo fajny pomysł na cykl. A dziewczyny kojarzę:) szczególnie na instagramie:)
OdpowiedzUsuńSuper się to czytało! :)
OdpowiedzUsuńBardzo długo na święta dostawałam książki... Do dziś pamiętam paczkę słodyczy z HArry Potterem 5 częścią w środku! Najlepszy prezent ever. Poza tym masz bardzo ładne zdjęcia, bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńPiękny kociak i ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńEkstra forma te pogaduchy! :) Ja nie dostawałam nigdy książek na święta bo każdy się bał, że już mam lub czytałam, ale te w tym roku wysłałam tyle linków z podpisem "patrz jakie fajne", że koniec końców kilka książek pod choinką się znalazło ;)
OdpowiedzUsuńAleż on jest fotogeniczny! No nie można się skupić na treści przy tych fotkach kociego celebryty :)
OdpowiedzUsuńJa chyba nigdy nie czytałam w Święta książek świątecznych:) W Tym roku przeczytałam np to co dostałam pod choinkę czyli "Make photography easier" :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie... przypominam sobie, że kiedyś sięgnęłam po opowieść wigilijną, ale to akurat piękna opowieść, którą każdemu polecam (chociaż prawdopodobnie każdy czytał to lub widział ekranizację) :)
Pomysł na wpis świetny, no i kot piękny
OdpowiedzUsuńOdkąd przerzuciłam się na czytnik, nikt mi już pod choinką nie wrzuca książek :( Nawet podręczników, które by się przydały.
OdpowiedzUsuńCzytam sporo ale świeta poswięcam tylko rodzinie (mężowi) i tym co przyjdą...
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na cykl! :) Tylko raz zdarzyło mi się w święta czytać książkę w świątecznym klimacie.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na post :) normalnie czytałam Was i czułam się jak bym z Wami była i słuchała. Ja od zawsze przyzwyczajona jestem do Wigilii w dużym gronie i chyba źle bym się czuła w kilka osób. Książek pod choinką niestety nie znalazłam, ale nie narzeka, bo stos hańby wysoki :D
OdpowiedzUsuńFajny cykl i fajny pomysł, ale NAPRAWDĘ dużo czytania :p
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o moje książki "na święta", to mam podobnie jak Bardziej lubię książki niż ludzi - świąteczną atmosferę muszę sobie zrównoważyć jakąś mroczną lekturą... najlepiej pełnym napięcia kryminałem!
Pozdrawiam
Caroline Livre
Bardzo fajna rozmowa,ciekawe osoby, dobre książki i Święta - czego chcieć więcej :) Dużo tytułów, które padło sobie zapisałam, będę mieć kolejne ciekawe pozycje do czytania :)
OdpowiedzUsuńTakie znajomości są najlepsze :)
Co do Świąt ja przed czytałam chyba pierwszy raz w życiu książki z motywem Świątecznym i było całkiem ok, ale nie mam reguły, że w jakimś okresie muszę czytać książki z nim związane.