Autor: Remigiusz
Mróz
Tytuł: Przewieszenie
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron:
350
Moja ocena: 7/10
Cykl: Komisarz Forst
Tom: 2
Z niecierpliwością czekałam na
drugi tom przygód komisarza Forsta. Zwłaszcza po takim zakończeniu „Ekspozycji”…
(kto nie czytał, tego odsyłam do nadrobienia zaległości, naprawdę warto!). No i
muszę przyznać, że się nie zawiodłam.
Po szokującym morderstwie na
Giewoncie, w górach dochodzi do serii morderstw. Początkowo nic nie wskazuje na
to, że do śmierci turystów przyczynia się ktoś trzeci. I gdyby nie fakt, że
ilość wypadków zaczyna być mocno niepokojąca, być może nikt nie wpadłby na to,
że nie są one przypadkowe. Tymczasem Forst postanawia namierzyć Bestię z
Giewontu. Tym razem w grę wchodzi już nie tylko sprawiedliwość i ratowanie
potencjalnych przyszłych ofiar, ale również osobista zemsta… zaczyna się wyścig
z czasem.
Teraz jednak morderca skalał góry. Dla niego i tysięcy innych turystów,
którzy będą mieć w pamięci te mroczne cztery dni, gdy grasowała tu Bestia z
Giewontu.
Forst się zmienił. Spokorniał,
wyciszył się, już nie jest tak irytujący. Osobiście wolę go w tym wydaniu. W
pierwszej części trylogii miałam wrażenie, że wiele sytuacji było naciąganych, wręcz mało realnych, co bardzo mi przeszkadzało. Tym razem było inaczej. Mam
wrażenie, że autor wpuścił czytelnika trochę głębiej do świata bohaterów.
Denerwujący Forst stał się postacią, która zaczęła mnie intrygować i której nawet jest mi żal, patrząc na to, przez co przeszedł. Stary Osica już nie
wydaje mi się taki infantylny, jak na początku. Jak się okazuje, nawet Agata,
córka Edmunda i jednocześnie była partnerka Wiktora, ma swoje pozytywne strony, chociaż w
pierwszej części nie darzyłam jej zbytnią sympatią.
Wiktor oświetlił wnętrze komórką i wybrał miejsce, które wyglądało na
najbezpieczniejsze. Potem pod światłem telefonu rozłożył kartkę, którą odnalazł
w powieści Burdetta.
„Nie jestem psychopatą” – rozpoczynał się tekst.
Zaskakujący może wydawać się
fakt, że niemalże od początku wiadomo, kim jest morderca. Znane są nie tylko jego
dane personalne, ale czytelnik ma również szansę spojrzeć na świat jego oczami.
Poznajemy jego sposób myślenia, schemat dobierania ofiar i motywacje. Dzięki
temu morderca nie jest jakimś mrocznym anonimowym cieniem, lecz przybiera
ludzką twarz, co jest nawet jeszcze bardziej przerażające.
I nie chodziło bynajmniej o wypadki - sam fakt bycia w górach odrywał
go całkowicie od świata. Wchodząc na szlak, zostawiał cały bagaż życiowy na
dole. A im wyżej się znajdował, tym mniejsze stawały się wszystkie jego
problemy.
Przed sięgnięciem po „Przewieszenie”
naczytałam się mnóstwo komentarzy czytelników zszokowanych zakończeniem. Gdy
zostały mi dwie strony do końca, pomyślałam, że właściwie nie rozumiem, o co
ten szum. Jestem przy samym finiszu, a tu nic zaskakującego się nie
dzieje, a przecież zostało już za mało czasu, by aż tak mógł się zmienić bieg
wydarzeń. No i cóż, nie doceniłam autora. Teraz oficjalnie muszę przyznać –
Remigiusz Mróz jest absolutnym mistrzem zakończeń. W dwóch ostatnich zdaniach
wywrócił moje emocje do góry nogami.
Przez dłuższą chwilę wgapiałam się w te dwa zdania, nie wierząc w to, co widzę.
Tak oto dołączam do grona tych, którzy niecierpliwie czekają na premierę
kolejnego tomu.
Tak to trzeba przyznać i ogłosić światu! Remigiusz Mróz jest największym trollem, co do zakończeń i naprawdę potrafi zirytować :D
OdpowiedzUsuńAle co jest najlepsze, mimo to i tak uwielbiamy czytać jego książki i chcemy więcej. No cóż. Ja nie mogłam znieść tej dwójki "urzędasów", którzy strasznie mnie irytowali. A już myślałam - a nowi bohaterowie, prokuratorzy super będzie. Mhm. Masz babo placek xD Teraz pozostało nam czekać do maja na "Trawers"
Buziaki <3
www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
Przegapiłam komentarz :( Ale dzięki temu mogę teraz napisać, że jest już Trawers :D Czytałaś? Jesteś już po? Bo u mnie czeka na półce i czytam zaraz po obecnie czytanej książce :D
Usuń