
Autor: K.A.
Tucker
Tytuł: Jedno
małe kłamstwo
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron:
430
Moja ocena: 7/10
Cykl: Dziesięć płytkich oddechów
Tom: 2
Pamiętacie Kacey z „Dziesięć
płytkich oddechów”? Jej życie odmieniło się, gdy poznała Trenta. Od tego dnia
już nic nie było takie jak wcześniej. „Jedno małe kłamstwo” to opowieść o
dalszych losach jej siostry – Livie, która próbuje żyć zgodnie ze swoimi
założeniami i marzeniami.
I znowu pochłonęłam książkę
niemalże w jedną dobę. I znowu się nią zachwycam, mimo że wiem, iż nie jest
czymś niezwykłym. Ot, niby zwyczajny dramat, podobny do pozostałych, które w
ostatnim czasie czytam, a jednak coś mnie w nim porusza i nie mogłam się oderwać od czytania.
Zatem odchodzę.
Zostawiam głosy, krzyki, rozczarowania.
Zostawiam głosy, krzyki, rozczarowania.
Zostawiam złudzenia, błędy i żale.
Zostawiam wszystko, czym powinnam być i to czym być nie mogę.
Wszystko to jest kłamstwem.
Zostawiam wszystko, czym powinnam być i to czym być nie mogę.
Wszystko to jest kłamstwem.
Muszę przyznać, że w tej fabule
nic mnie nie zaskoczyło. Miałam podejrzenia, jak się skończy, ale cóż - lubię to.
Lubię ten stan, kiedy mogę razem z głównymi bohaterami przeżywać ich dramaty.
Lubię czuć te emocje i ścisk w żołądku, czekając na to, co będzie dalej. No i
lubię przenosić się w ten świat, który jest mi tak bardzo nieznany, i który
niesie za sobą smutek, żal, ale i ukojenie.